Z bloga
E-guni trafiłam na blog
Gackowej i znalazłam tam bardzo ciekawy tekst o tamborkach. Zmotywował on mnie do napisania tego krótkiego uzupełnienia.
Zacznę od typowych tamborków - hurtem drewniane, plastikowe i sprężynujące. Po pierwsze - absolutnie nie zgadzam się z tym, że te do haftu są węższe. Na zdjęciu tamborek drewniany DMC o szerokości 8 mm, tamborek Susan Bates o szerokości centymetra i tamborek
No-slip o szerokości 21 mm. Szczerze powiem, że w porównaniu z pozostałymi dwoma tamborek DMC jest beznadziejny. Delikatnie ujmując.
Tamborek Susan Bates (jest typowym amerykańskim plastikowym tamborkiem) ma malutki ząbek, który po założeniu zewnętrznej obręczy znajduje się na zewnątrz, więc materiał nie zawija się pionowo w dół tylko najpierw na nim. Mam nadzieję, że widać to na zdjęciu. Koszt takiego tamborka to około 2-3 dolary, więc jest znacznie tańszy od DMC a o niebo lepszy.
Tamborki No-slip trzymają rewelacyjnie, są natomiast dość drogie. W ich wypadku dodatkowym zabezpieczeniem jest rowek w wewnętrznej obręczy, w który wpasowywuje się wypustka w zewnętrznej, Szczerze polecam.
Teraz kilka słów o napięciu kanwy. Z niejakim przerażeniem zaobserwowałam na blogach zdjęcia hafciarek podczas wyszywania z kanwą na tamborku, która była luźna. Po angielsku określenie na dobrze trzymający tamborek to 'drum tight' czyli jak na bębnie. Ja napięcie kanwy sprawdzam uderzając lekko palcem i czy jest dobrze napięta rozpownaję po dźwięku. Ma być go dobrze słychać - jeśli nie to kawna jest źle napięta a jeśli kanwa podczas takiego uderzenia się poluzowywuje to znaczy, że tamborek jest albo źle dokręcony albo po prostu złej jakości i trzeba go wymienić na inny. Można próbować się ratować okręcając tamborek cienką wstążeczką, ale z moich doświadczeń wynika, że efekt nigdy nie jest taki jak przy plastikowych tamborkach.
Gdzieś w swoich zasobach posiadam tamborek sprężynujący, ale nie przypadł mi specjalnie do gustu, więc nawet nie wiem gdzie jest. Jak znajdę zrobię zdjęcie do dokumentacji :)
Teraz plastikowe tamborki bez śruby - owszem posiadam, ale nie używam. Zewnętrzna obręcz jest z twardego plastiku, wewnętrzna ma rowek i jest z miękkiego plastiku. W pełni się zgadzam, że lepiej ją użyć jako ramkę, kanwę na nią nakłada się bardzo źle i w dodatku nie najlepiej trzyma. Prezentuje się następująco:
Kolejny warty poruszenia temat to tkanina po bokach haftu - nazwijmy ją roboczo marginesem. Więc wszelkie znane mi źródła zalecją aby taki margines wynosił 2 do 3 cali czyli 5 do 7,5 cm. Nie ma wybacz. Jest on potrzeby do późniejszego oprawienia pracy i daje nam pole manewru - można pracę przenosić z jednego tamborka na drugi czy na ramę bez zamartwiania się czy b edzie pasować.
Tamborek jeśli nie jest owinięty materiałem powinien być taki, aby jego średnica mieściła całość pracy. W przeciwnym wypadku mocno ściśnięte krawędzie niszczą haft.
W awaryjnym wypadku, kiedy na przykład źle przeliczyłyśmy ilość potrzebnej kanwy można się ratować ramkami Siesty.
Dostępne są w zestawach (link do Sewandso ale widziałam je też w polskich sklepach internetowych) i można je składać dowonie dopasowując do rozmiarów pracy. Kanwę po nałożeniu obklejamy taśmą i wpinamy pinezkami. Na zdjęciu ramka 10x22.5 cm, na która naciągnięta jest aida 18''
Taka ramka nadaje się również do needlepoint - nie wiem jaki jest polski termin na ten rodzaj haftu.
Zdjęć q-snap'som nie robiłam. Chyba każdy już wie jak wyglądają. Generalnie angielskie (R&R) trzymają troszkę lepiej niż amerykańskie. Co do ścisłości umieszczam je pomiędzy drewnianym DMC a plastikowymi tamborkami. Ostatnio na forum HAED znalazłam informację, że ścisłość znacznie poprawia umieszczenie na ramie cienkich kawałków gumy - jak tylko znajdę źródło i sprawdzę czy to działa dam znać.
W zasobach posiadam jeszcze ramy - tzw
easy clip. Dolne i górne elementy ramy mają wcięcie i po nałożeniu kanwy przypina się ją plastikowymi zapinkami. Są wygodne w użyciu, dobrze trzymają (choć po paru godzinach pracy tkanina się luzuje co nie ma miejsca w wypadku plastikowych tamborków) i można wymieniać między sobą elementy ram. Na zdjęciu mam nadzieję widać mechanizm działania a przy okazji to, że backstitch'e na skarpecie powoli posuwają się do przodu :)
Na koniec tego przydługiego wpisu obiecane kiedyś igły :) Na zdjęciu od lewej
1) 24 tapestry Milward (moja jedyna sztuka, zostawiona na potrzeby tego wpisu ;))
2) 26 tapestry gold coated
3) 28 tapestry gold coated Permin
4) 28 tapestry Piecemakers
5) 28 tapestry petit John James
Tapestry czyli do haftu krzyżykowego, gold coated pokrywane złotem. Najdłuższa ma 3,5 cm, najkrótsza 2,5 cm. Zazwyczaj używam igieł 28, do aidy 26.
Porównanie większych igieł jest też na
tym zdjęciu.
Na koniec tego przydługiego wpisu choć to nie w temacie pochwalę się zakupami :) Zamówienie wysłane w czwartek z Sewandso było w poniedziałek w Krakowie.
Kanwę uzupełniłam o poprzednie zakupy, może się komuś przyda zestawienie kolorów-
len Zweigart w kolorach (od lewej) biały (100), biały z perłowymi nitkami (1111), Antique White (101) i kremowy (222). Plus dodatki w postaci igieł (udało mi się w ciągu pół roku zgubić zawartość poprzedniego zestawu 50szt - niewiarygodne), torebek na mulinę i muliny Polstitches).
Mam nadzieję, że tekst jest dostatecznie informacyjny, jestem otwarta na wszelką krytykę i w razie potrzeby wpis uzupełnię. Dziękuję Gackowej za świetny tekst, który napisała, bez niego pewnie bym się za temat jeszcze długo nie zabrała.